Od czwartku dwójka na pokładzie... 😿😿 cdn

Witajcie piatkowo/czwartkowo, bo miałam umieścić wczoraj...

W poniedziałek był jednak lekarz, bo Motylowej spuchły kostki
i nadgarski, ale mierzyła ciśnienie, leki brała, a to nie puszcza,
okładanie ziemnym, kremy, okłady z wody i octu, trzymanie w górze - nic,
i przez weekend żeśmy walczyły u niej z gorączką ponad 38,5 co kilka h.
W poniedziałek skierowanie na krew, stwierdzenie, że to stawy
no i dała rodzinna jakiś antybiotyk (taki sam jak ja mam przy zatokach),
zdziwko nieco, ale lekarz to lekarz i dała skierowanie na krew.
Na drugi dzień z Motylową na krew, ale kolejka taka, że nie wystoi,
więc po 11 się poszło zanim zakończyli w ogóle pobieranie.
I wczoraj z wynikami do rodzinnej, a ona dała od razu na szpital.









Więc mamy Motylową na oddziale wewnętrznym, ale przyjęcie
tam to było czekanie 4 godziny, a krew brali dwa razy, bo wyszło co innego
niż wyszło w luxmedzie, nie powiedzieli co dokładnie inaczej,
ale że inne i to co przerażało to dużo lepsze albo tego nie ma...
Wczoraj jej donieśliśmy z Młodym rzeczy, dzisiaj doniesiemy co trzeba,
ale na razie nic nie wiadomo, bo tylko dają antybiotyk i pobierają krew.
Dzisiaj już od rana też pobrali, więc jesteśmy w kontakcie i czekamy.
Pewnie badania jakieś zrobią, bo skąd ta opuchlizna nie wiadomo,
bo urazu żadnego nie było, żeby opuchło, żeby jedna noga a tutaj tak...








Więc na pokładzie jesteśmy z Młodym i ogarniamy kociarnię.
Mi w poniedziałek i Młodemu nakazała rodzinna w domu wysiedzieć,
bo wygląda jej na przeziębienie i fakt, że mi katar minął,
ale nalepione mam tam w nosie - solą morską psikam i staram się 
tego pozbyć, bo to takie wkurzające uczucie zlepienia tam.
Nie przejdzie to w poniedziałek do rodzinnej pójdę najwyżej,
ale zastanawiam się, bo mam antybiotyk i nie wiem czy nie wziąć.
Bo też nie wiem, czy ona mi da jak to takie tylko zalepienie jest,
ale prawda taka, że czuję katar w uszach lekko więc coś tam siedzi.









Głowa mi pęka ze stresu i tej niewiedzy, ale może dziś się wyjaśni.
Wczorajszy dzień to był koszmar - szpital, poczekalnia badania krwi, 
ale w poniedziałek i wtorek i środę też były gorączki ponad 38,5 
więc co zrobić, nawet jak zapalenie stawów to może zły antybiotyk?
Dziwne to wszystko, ale czekamy i damy znać pewnie w komentarzach.
Na osłodę zostawiam mała Cirillę i Piorunka z ekipą...
Książkę sobie podczytuję, choć w tym stresie to robienie prania 
najlepiej mi wychodzi, bo odgracam sobie krzesła...
Miszku mnie nie odstępuje na krok, bo ona śpi na Motylowej - zawsze.








Trzymajcie kciuki, my jesteśmy przerażeni.
cdn...

» Czytaj dalej... »

Kichanie, katar i Chwarny Dzień Ciri🩵🪽

Witajcie,

za oknem słońce oślepia, a u nas masakra jest.
Mamy przeziębienie jakiś wirus się wdarł
- ja mam katar, Młodego boli gardło, a Motylową mięśnie.
Mnie bolały mięśnie nieco w zeszłym tygodniu,
ale uznałam, że to po prostu po pracy tak padam,
a tu się okazuje, że nas coś brało i rozkłada...
Cirilla po zabiegu ok - już sobie pomyka w kubraczku.










Dostałam niespodziewanie do recenzji MIĘTOWĄ książkę,
na którą zapomniałam, że się zgłosiłam, a że nie wiedziałam
to już wiem co zacznę czytać, jak tylko leki zaczną działać
(standardowo D+C, oregano, naproksen i krople do nosa).
W kolejce od tego Wydawnictwa mam też Bujdę i książki
z Kwiat Paproci dostałam kiedyś w prezencie Jagę i Gniewę.
Katar jest chyba gorszy od bólu gardła, bo dobija kompletnie.











Alex ma saszetki animonda specjalne i ładnie je,
jeszcze zamówiłam mu drugie, ale opłacę na spokojnie,
bo nie doniosę z paczkomatu w tym zasmarkanym stanie.
Znalazłam dla niego Concept for Life też fajne saszetki,
a na pewno wiem, że lubi też tacki Smilla Sensitive.
Oczywiście codziennie po nim sprzątam, ale co zrobić,
nawet się nie złoszczę, tylko uważam, żeby nie wdepnąć.











Oglądałyśmy Porwanie lotu 601 i Niezniszczalnego.
A to za sprawą Glass, który pojawił się na Netflix i okazuje się,
że to trzecia część, a druga jest "Split" - czaicie chyba...
Leje mi się z nosa i ciężko mi się do czegoś zabrać niż oglądanie.
Niefajnie jak inni też chorują, bo to takie snucie się i jojczenie,
i weź się człowieku skup na czymś jak się umiera i wszyscy też.
Musi minąć ten czas, bo oszaleć idzie, oby mi przeszło do środy.










Ważne, że Kitku mają zapas jedzonka i żwirku,
a my mamy w sumie tyle jajek, że trzeba coś wymyślić,
żeby je zjeść - ale chyba już mam jakiś pomysł na omlet...
Poza tym plany na razie leżą i czekają na natchnienie.
Padam, trzymajcie się zdrowo! 
I nie dajcie wirusom!!!
A ja dam znać, czy w poniedziałek jednak lekarz...

Ciao.
» Czytaj dalej... »

Popularne posty